W letni słoneczny poranek wypełniliśmy dwie duże sale, by pisać egzamin z matematyki. Było nas ponad dwieście osób, w tym 24 dziewczyny (wielkie wówczas wydarzenie, że wybrały tak trudny Wydział Mechaniczny, do końca dotrwały tylko cztery). Byliśmy zbieraniną z całego Kraju, to i poziom nasz był różny, od bardzo dobrego do fatalnego, dlatego do późnych godzin nocnych trwał egzamin dodatkowy. Dnia następnego zdawaliśmy fizykę i naukę o świecie współczesnym. Niezapomniane jest nadal pierwsze spotkanie z: prof. Kamilem Wendekerem i prof. Wiktorem Nowakiem, bardzo wymagającymi, a zarazem niezwykle serdecznymi ludźmi.
Listy przyjętych na studia analizowaliśmy z wypiekami na twarzy. Największą bolączką Władz Uczelni było zakwaterowanie tak licznej młodzieży. Domy akademickie były przepełnione. Wielu kolegów musiało szukać „stancji” w mieście.
W akademiku przy ulicy Bohaterów Warszawy zamieszkaliśmy w składach wieloosobowych, w pokojach ciasnych i wyposażonych jedynie metalowe łóżka piętrowe, stoły i krzesła. Wszystko było z tak zwanego demobilu. Szafki i półki na naczynia i książki robiliśmy z materiałów odpadowych, przy pomocy najprostszych narzędzi. Szafy (najczęściej robocze) były tylko w nielicznych pokojach. Ubrania z konieczności, musiały wisieć na łóżkach. Zagospodarowywanie trwało kilka dni w chwilach wolnych od zajęć.
Posiłki w stołówce najczęściej były za ubogie dla młodych organizmów, a dodatkowe zaopatrywanie się w żywność było wielce utrudnione, z uwagi na braki w zaopatrzeniu i braku pieniędzy. Stypendia były tylko dla nielicznych i były nader skromne. Dlatego pracowaliśmy w nocy w porcie, ładując lub wyładowując towary i drewno. W tym czasie w sklepach mięsnych dostępna była „konina – studencki specjał”. Dodatkowy nocny zarobek w porcie pozwalał na: zakup nie tanich skryptów, niektórych ubiorów, a także na odrobinę szaleństwa.
Zapytacie, a jacy byliśmy i jaka była nasza młodość? Byliśmy „dziećmi wojny” z różnych stron naszej Ojczyzny, doświadczeni życiowo, odporni na niewygody i trudności. Pracowici i ambitni. Nie byliśmy samolubni i potrafiliśmy się dzielić z innymi. Pragnęliśmy wiedzy, byliśmy weseli i pełni humoru, przyjaźni wobec siebie i dla otoczenia, bo byliśmy młodzi, a młodość stale kieruje się swoimi prawami i potrafi dostosować się do każdych warunków zewnętrznych. Nam się wydaje, że to właśnie my, mieliśmy sporo sytuacji poważnych, ale i też przekomicznych, patrząc z perspektywy czasu na nie i na warunki, w jakich przyszło nam: studiować, mieszkać, być z konieczności w organizacjach młodzieżowych, uczyć się wojskowości, obowiązkowo być na praktykach wakacyjnych i różnych obozach pracy społecznej, a także mieć własne życie: smucić się, bawić się, sympatyzować, „rozrabiać”, kochać i być kochanym.
Z dumą podkreślamy, że byliśmy aktywni w sporcie ( hokej na trawie, wioślarstwo, kajakarstwo, szermierka, piłka siatkowa, koszykówka, zapasy, gimnastyka sportowa i lekkoatletyka). Nasze koleżanki i nasi koledzy tworzyli trzon Chóru Politechniki, wielokrotnego laureata różnych międzynarodowych i krajowych konkursów. Kolega Błażej D. - tenor „Czwórki Wokalnej” późniejszej „ Czwórki Radiowej” Radia Szczecin, a kol. kol. Heniek K. i Wiesiek K. byli członkami ATS „Skrzat”.
Od wielu lat tworzymy naszą społeczność, która, niestety jest coraz „szczuplejsza”, ale nadal aktywna, o czym świadczą nasze spotkania. Jacy byliśmy w akademiku, uczelni i na obozach wojskowych zostało opisane w „ A to MY” i „Kamraci” (autor M.W), nakład bardzo mały, zwany nakładem -tylko dla kolegów.
Wiele ciekawych epizodów, bezpowrotnie umknęło z przemijającym czasem. Zachowało się ( na szczęście) kilkadziesiąt zdjęć (o jakości?). Prezentujemy zdjęcia w galeriach pt. „ŻYCIE STUNECKIE” i „WOJO”; wystarczy na nie kliknąć. Opisując zdjęcia, staraliśmy się dodawać krótkie komentarze, które wraz z wyjątkami z „Kamraci” (kliknij „NA WESOŁO”), mają przybliżyć internaucie, ducha tamtych czasów. Zainteresowanych historią Uczelni kierujemy do pozycji menu „PIERWSZE ZJAZDY”.
Wszystkim internautom życzymy dobrego odbioru i zabawy oraz chwili zadumy nad życiem studenta w połowie ubiegłego wieku.