Jeździłem ciągnikiem który był moją własnością po różnych drogach. Pomiędzy dużymi i małymi miastami. Pomiędzy Wschodnim
a Zachodnim Wybrzeżem. Płacono mi 1-go centa za milę przejechanej drogi z towarem. To dobra zapłata. Pomiędzy New Yorkiem
i Los Angeles jest około 2500 mil. Jedzie się 3 dni wraz z rozładunkiem. Należy wrócić w tym samym tygodniu, aby być konkurencyjnym wobec kolei i samolotu. Oczywiście samolot leci szybciej, lecz samochód jeździ w relacji "gate to gate" czyli od rampy do rampy. Tam też zdejmowane są plomby z przyczepy. Na drogach w każdym stanie są miejsca gdzie waży się towar przypadający na oś przyczepy i od tego płaci się podatek stanowy. Ciężar przypadający na oś (czyli maksymalne obciążenie), jest regulowane przepisami federalnymi, które chronią szosy przed zniszczeniem.
Pewnego razu jechałem z Atlanty na północ, do N.Y.C. Powinienem zrobić tę trasę w ciągu dnia. Moje 460 koni w cylindrach pracowało zgodnie. Stałe, łagodne drżenie silnika usypiało mnie. Co pewien czas zaliczałem wagi i płaciłem podatek.
Jedna waga obsługiwana była przez szczególnie obowiązkowego policjanta. Pracował on na wieży po drugiej stronic autostrady. Wezwał mnie do siebie. Poszedłem tunelem na drugą stronę drogi. Rozkazał przesunąć oś przyczepy do tyłu bo obciążenie osi było zbyt duże. Wykonuje się to bardzo prosto. Starałem się to zrobić, lecz okazało się ze oś jest przyspawana na amen do ramy przyczepy.
Mówię więc przez megafon że nie mogę przesunąć osi. Głos policjanta stał się groźny. Wezwał mnie do siebie. Powiedział - płacisz mandat w wysokości $300.
Zacząłem skomleć wyjaśniając sytuację. Słuchał uważnie i następnie spytał czemu przejmuję się wysokością mandatu, skoro będzie go płacił właściciel przyczepy Moja brudna i spocona twarz pokraśiała uśmiechem. Pytam jaki maksymalny mandat może wystawić? $2000 odpowiada. Więc wystaw ten największy mandat - proszę go. Zdumienie wolno rozlewało się na twarzy policjanta. Wiesz, mówi jeszcze nikt mnie nie prosił o podwyższenie wysokości mandatu.
Zaczynam więc opowiadać o kompanii w której pracuję. O zmuszaniu do jazdy sprzecznej z prawem z przyczepą bez świateł tylnych. Zdumiony słuchał i w końcu zapytał.
Przecież nie musisz brać przyczepy z wadami technicznymi?
Pytam, czy ty masz rodzinę? O tak! Żonę i dwoje dzieci. Wyjmuję z portfela zdjęcie syna. Patrz mówię ten chłopak studiuje na wyższej uczelni. Czy ty wiesz ile to kosztuje? Popatrzył ponuro i powiedział. Każdy wie! Więc wiedz, że zawsze wezmę przyczepę z towarem nawet gdyby nie nadawała się na drogi publiczne, bo mam rodzinę i kocham tego chłopaka.
Sięgnął po blankiet mandatów Sapiąc zaczął go wypisywać. Zaczął od dwójki. Wiedziałem że stanęliśmy po tej samej stronie barykady. Po wypełnieniu blankietu popatrzył na mmc i powiedział właściwie powinienem kazać ci odpiąć przyczepę. Nic zrobię tego, ale daję ci najwyższy wymiar mandatu. W oczach miał iskierki. Podziękowałem i nie sprawdzając wpisu wstałem. Uścisnąłem mu potężną łapę. Jedź ostrożnie Richy!
-YesSir!
Wracałem do N.Y.C. jakbym leciał na skrzydłach. Podśpiewywałem. Układałem różne warianty rozmowy z dyspozytorem
Widziałem oczyma duszy, małego Włocha obwieszonego złotymi łańcuchami, którego sam wygląd był sprzeczny z prawem.
Cholerny mafioso! Trzeba jednak ostrożnie postępować! Myślę sobie.
Po wejściu do biura rozliczam papiery towarów i robię rozliczenie milażu. Następnie podchodzę do Włocha i mówię: mam tu coś dla Ciebie. Podaję mandat. Włoch ma na twarzy zdumienie i przerażenie. Dlaczego on ci dał tak duży mandat? Woła.
Twarz moja wyraża tylko oddanie dla firmy i lojalność dla obmierzłego typa. Mówię. Prosiłem policjanta aby nie dawał tak dużego. mandatu. Wina nasza jest mała. Lecz to nie był człowiek to był zwierz.
Na twarzy mojej jest tylko wierność psa, a w sercu radość i maj! Wsadziłem ci szpilę w odbyt! Teraz ty pójdziesz z tym papierem do szefa. Będziesz tłumaczył gnoju, dlaczego kazałeś dać przyczepę w Atlancie z przyspawaną osią temu głupiemu Polakowi o twarzy idioty. Obronić się nie potrafił. Och jak mi było dobrze!