Witamy na naszej stronie internetowej Abslowenci 56

My, dzieci okresu wojennego byliśmy żądni wiedzy i dlatego, podobnie do strumyków, które podążały do  nurtu rzeki, myśmy jechali do Szkoły Inżynierskiej w Szczecinie. Naszym celem były studia z dziedziny mechaniki. Aby studiować w Szczecinie przybywaliśmy z różnych stron Polski i dlatego byliśmy różni: doświadczeniem życiowym, poziomem wykształcenia i wiekiem.  Nie różniła nas jedynie chęć bycia studentem. 

Do egzaminu wstępnego w 1952 roku zasiadła grupa młodych ludzi licząca około 300 osób, ale już po pierwszym semestrze pozostało nas troszkę więcej niż połowa, a studia ukończyliśmy w grupie 105 absolwentów -czteroletniego kursu inżynierskiego. W tym czasie Uczelnia uruchomiła drugi stopień nauczania. Skorzystaliśmy i kilkadziesiąt osób postanowiło przedłużyć studia. Byliśmy później pierwszymi magistrami Politechniki Szczecińskiej. W jakich warunkach i w jaki sposób zdobywaliśmy wiedzę oraz jakimi byliśmy studentami  opowie nam treść wspomnień napisanych przez naszego kolegę Mietka Walków. Wspomnienia, poważne i trochę prześmiewcze zawarte są w książce pt. "Kamraci" 

Mieliśmy szczęście, że od samego początku tworzyliśmy grupę ludzi serdecznych, koleżeńskich. Ludzi z poczuciem humoru i takimi pozostaliśmy przez lata; i tacy każdego roku (od 2002) spotykamy się na zjazdach. Na jednym z nich postanowiliśmy, że założymy stronę internetową, gdzie będziemy prezentować nasze wspomnienia, zjazdy i poprzez którą będziemy się mogli bardziej integrować. Na stronie prezentujemy zdjęcia ze Zjazdów wraz z opisami. Zamieszczamy je w dziale pt. Spotkania.

Czytaj więcej

SPOTKANIA

Spotkanie w Szczecinie.

XVIII zjazd rocznika 1956 i 57 mechaników - absolwentów PS odbył się we wrześniu 2018 roku w Szczecinie.

Czy był to ostatni zjazd organizowany przez nas? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że akurat ten zjazd, rodził się w bólach. Ale po burzliwej dyskusji i wzmocnieniu grupy organizującej dotychczasowe spotkania, postanowiliśmy zjazd zorganizować. Nazwaliśmy go „Zjazdem XVIII”

Koleżanki i koledzy na wielu poprzednich zjazdach proponowali, aby przynajmniej od czasu do czasu przewidzieć spotkanie w Szczecinie, szczególnie dla tych kolegów, którzy chcieliby zobaczyć jak  ICH miasto się zmieniło? Jak się rozbudowało? I co w nim pozostało z dawnych dni naszej młodości?
Kilku kolegów od zjazdu w roku 2002 do Szczecina nie zaglądało.

Właśnie dla nich ułożyliśmy taki program, aby nie był zbyt męczący (z uwagi na wiek i kondycję) i żeby mogli zobaczyć, co się w mieście jest nowego od czasu kiedy byli studentami. Przyjezdnych zakwaterowaliśmy w hotelu IBIS przy ul. Dworcowej. Z tego kompleksu hoteli IBIS I NOVOTEL mieliśmy najbliżej do miejsc, które zapisaliśmy w programie. Mieszkańcy Szczecina na posiłki integracyjne każdorazowo dochodzili, lub dojeżdżali do hoteli. Z tego też miejsca wyruszaliśmy do zwiedzanie miasta.

Animatorzy zjazdu zorganizowali wycieczkę  „Statkiem po Porcie”, oglądanie Szczecina z wieży katedry św. Jakuba, zwiedzanie największego w Szczecinie schronu II wojny światowej z wejściem od Dworca Głównego PKP, zwiedzanie śródmieścia miasta ( na więcej nie wystarczyło czasu). Wieczorem drugiego dnia zjazdu tradycyjnie zasiedliśmy do wspólnej uroczystej kolacji pożegnalnej. Prócz dobrych dań głównych, podano nam ciasto, kawę i były toasty (winem!). Dwudniowy pobyt oraz dzień trzeci, dzień pożegnań i wyjazdu gości, były wystarczająco wyczerpujące dla takich Herosów, jakimi jesteśmy teraz, bo duchem, to my jeszcze ho, ho - Żacy.

Zaznaczam, że wyczerpanie, o którym wspomniałem należało do przyjemności i było pełne optymizmu na przyszłość, chociaż o kolejnym zjeździe nie mówiliśmy już z takim zapałem, jak na poprzednich zjazdach. Tu i ówdzie odzywały się głosy sceptyczne, czy aby zdołamy się zorganizować, by zjazd poprowadzić? I rzeczywiście w 2019 nie udało się nam zorganizować spotkania. Przyczyn było wiele, a najważniejszą z nich był nasz wiek i wszelkie dolegliwości.

Jestem jednak dobrego zdania, że organizatorzy potrzebują chwilowego odpoczynku. I zjazdy będą. Oby tylko zdrowie  nam dopisało, czego wszystkim serdecznie życzę.
Gdyby mnie ktoś zapytał: Czy zjazd się udał? Odpowiem, że tak. Żałuję, że w spotkaniu w 2018 nie uczestniczyli: Rysiek z Marysią i Romek z Krysią - obie pary ze Szczecina, Ludwik z Krysią z Ustki, Gabryś z Gdańska, Leszek z Warszawy i kilku innych kolegów. Wiem, że mają usprawiedliwienia i dlatego z wielką radością powitamy ich (ja również) na kolejnym zjeździe. W imieniu organizatorów - wszystkim biorącym udział w spotkaniu serdecznie dziękuję.
Dziękuję Paniom Adriannie Gromek i Natalii Sochackiej z hoteli: Ibis i Novotel za organizację pobytu gości i zapewnienie posiłków dla wszystkich biorących udział w zjeździe.

Za wspaniałe zdjęcia, które dodatkowo opiszą nasze spotkanie dziękuję Panu Maciejowi Kubiakowi z Warszawy.

A w imieniu administratorów strony? Mogę tylko przeprosić za opóźnienie.

Wybaczcie. Tak się złożyło. I nie ukrywam, że problem istnieje. Myślę, że przy pomocy Przyjaciół poradzimy sobie. 

Dziękujemy za udział w Zjeździe 2017.

Mamy nadzieję, że miasto Maszewo Wam się podobało i hotelik był przytulny. Tym razem dość długo wybieraliśmy takie miejsce, które by odpowiadało warunkami pobytu oraz odległością od Stargardu i Szczecina. Byliśmy nawet bardzo przekonani, że pogoda jak zwykle nam dopisze. Naszym zdaniem warunki w „Rezydencji” były dobre, a odległości niewielkie. Tylko pogoda sprawiła nam psikusa, za co serdecznie przepraszamy. Widocznie jest to rok wyjątkowy. Sami zresztą wiecie co w kraju się działo. A My jak zwykle poznaliśmy kolejną miejscowość o ciekawej historii.

MASZEWO od 1.01.1992 roku jest gminą miejską i wiejską położoną w powiecie goleniowskim  na równinie nowogardzkiej. Miasto o powierzchni 554 ha, oddalone jest od Szczecina około 50 km.
W 2011 roku w Maszewie mieszkało 3310 mieszkańców (za Wikipedią). W obrębie miasta znajdują się dwa małe jeziora przez które przepływa rzeka Leśnica, a swoje źródło ma rzeka Stepnica.

Najwcześniejsza wzmianka o miejscowości pochodzi z 1233 roku. W 1269 Barnim I przekazuje Maszewo kapitule kamieńskiej i miasto staje się własnością biskupów. Stan taki trwał do XV wieku.
Od 1253 roku z Maszewem związany był rycerz Conrad, przypuszczalnie zasadźca, czyli pierwszy właściciel. Rycerz ten przybrał nazwisko von Massow i zbudował zamek na Górze Zamkowej. (Zamek w roku 1569 został zrujnowany i dzisiaj nie ma nawet śladu po nim).

Prawa miejskie Maszewo, na prawie magdeburskim, w roku 1278 otrzymało z rąk biskupa kamieńskiego von Gleichena. W roku 1286 inny biskup Herman nadał miastu przywilej na prawie lubeckim tj. prawo posiadania młynów wodnych, wiatraków, pobieranie myta drogowego i możliwość łowienia ryb w jeziorach. Dochody z tych przedsięwzięć były dzielone na: miejskie i biskupie. Z przewagą biskupich! W kolejnych latach 1501,1663,1699 i 1741 prawa te były potwierdzane przez kolejnych władców: księcia Bogusława X, grafa Ludwika von Ebersteina, Fryderyka III i króla Wilhelma I.

W roku 1334 Conrad von Massow sprzedał część grodu biskupom kamieńskim, a ci oddali je w lenno innym: rodzinie von Dossow, duchownemu Poppe.

W roku 1435 lub 1451 miasto zostało sprzedane księciu Bogusławowi IX, który później oddał je w ręce lennika von Ebersteina. Przypuszczalnie w tym czasie miejscowość została otoczona murami miejskimi (XIV w.)
W XV w. wybudowano ratusz, rozbudowano miasto i kościół. Ludność w tamtym czasie zajmowała się rolnictwem, hodowlą (poza murami miasta), handlem, drobnym rzemiosłem.

W drugiej połowie XVI wieku w Maszewie powstał zamek, rozbudowano przedmieścia i miasto  liczyło wówczas ponad jeden tysiąc mieszkańców. W 1625 r. w wyniku epidemii cholery liczba mieszkańców zmniejszyła się o połowę.

Następne lata: 1628, 1638 i 1639 również były dla miasta i jego mieszkańców katastrofalne. Ogromne pożary zniszczyły miasto niemal doszczętnie i przyczyniły się do śmierci wielu mieszczan. Miasto przeżywało poważne kryzysy.
W roku 1635 miasto i okolice wydzierżawili: Melchior von Eberstein i Ewald von Wedell.

W 1664 córka Georga Ebersteina Jadwiga Eleonora zu Wied odkupiła Maszewo od Wedllów. Pod jej rządami miasto zaczęło się podnosić z upadku, czyli zaczęło się odradzać. Zwiększyła się liczba mieszkańców, odbudowane zostały budowle mieszkalne i gospodarcze. W 1740 wybudowano szpital, a trzy lata później obok miasta powstała cegielnia, która bardzo wspomagała odbudowę i rozbudowę miasta.
W latach 1784 – 1786 zlikwidowano średniowieczne obwałowanie miasta i zasypano fosę wokół murów.
W latach 1821 – 1823 wybudowano nowy ratusz miejski, a po roku 1866 zaczęto budować nowe drogi miejskie, brukowane. W tym czasie rozebrano bramy miejskie. Wg zapisów historycznych właśnie te bramy posłużyły jako materiał na drogi miejskie.

Dopiero w roku 1903 miedzy Maszewem i Goleniowem zbudowano kolej żelazną wraz z wysokim mostem (obecnie nie istnieją). W czasie II WŚ Maszewo zostało zniszczone w 30%. Pierwsi żołnierze radzieccy w Maszewie byli 7 marca 1945 roku.

W 2017 roku stwierdziliśmy, że miasteczko jest zadbane, co świadczy o dobrym gospodarzu (Gospodyni). Oczywiście na tyle, na ile stać budżet miasta i gminy.

Daleko jednak miastu do świetności, bo miasto nie posiada żadnego (prócz drobnego) przemysłu.
W rozmowie z mieszkańcami dowiedzieliśmy się, że młodzi Maszowianie (za małymi wyjątkami) przenoszą się wszędzie tam, gdzie istnieją leprze warunki.
Naszym skromnym zdaniem miasto, jeżeli chce utrzymać swój status i rozwijać się, powinno zastanowić się nad formą przyciągnięcia innych ludzi do siebie. Posiada wspaniałe tereny, które można z korzyścią sprzedać dla tych, którzy z wielkich miast chcą uciec w rejon ciszy i spokoju, aby oderwać się od zgiełku miejskiego i wyścigu „szczurów”.
Przyciągnąć ludzi nie koniecznie bardzo bogatych, ale kreatywnych. Jesteśmy przekonani, że taki ruch pomógłby nie tylko miastu, ale jego mieszkańcom. Oczywiście oferta musi być mądrze przemyślana. Maszewo jest tylko oddalone około 50 kilometrów od wielkiej aglomeracji Szczecina. Dzisiaj taka odległość nie robi wielkiego kłopotu w docieraniu do pracy i do domu. Warto o tym pomyśleć.

Nasza grupa absolwentów (z 1956 r.) z Wydziału Mechanicznego Politechniki Szczecińskiej, swój kolejny XVI Zjazd postanowiła zorganizować (2017) w Maszewie. Tym razem wybraliśmy „Rezydencję” Państwa Szymczaków. Niestety tym razem nie trafiliśmy na dobrą pogodę i dlatego Maszewo zwiedzaliśmy w małym deszczyku. Mimo tych niewygód, które z pewnością wpłynęły na nasz niedosyt wiedzy o mieście, oświadczamy, że jesteśmy zadowoleni z wyboru miejsca Zjazdu przez naszych Organizatorów. Poznaliśmy zbiory muzealne w Ratuszu, o których barwnie i z całym zaangażowaniem opowiadał nam Pan Marek Zasieczny.

Pan Marek oprowadzał nas po mieście, pokazywał obiekty i szczegółowo opisywał ich historię. Np. kościół, Baszta Francuska, mury miejskie, boiska sportowe w parku, pomnik poległych w I i II wojnach światowych.
Panu Markowi serdecznie dziękujemy za poświęcenie nam swojego cennego czasu i bardzo ciekawy wykład z historii miasta. Dziękujemy właścicielom hotelu za miłą atmosferę i dobre jedzenie.

Zjazd 2017 zakończyliśmy (6.09) w promieniach słonecznych, czego dowodem są zdjęcia grupowe.
Żałujemy, że wielu naszych stałych bywalców zjazdu w tym roku nie było z nami w Maszewie.
Żałujemy, że nasi koledzy ze Szczecina, Śląska, Warszawy, Ustki i kilku innych miejsc nie mogli uczestniczyć w zjeździe. Mamy nadzieję, że na kolejne nasze zgromadzenia zjawią się, czego byśmy sobie bardzo życzyli.

Komunikat Specjalny.

Podczas Uroczystej Kolacji rozmawialiśmy telefonicznie z Naszym Profesorem Wiesławem Olszakiem, któremu życzyliśmy długich lat życia w zdrowiu. Pan Profesor był mile zaskoczony tym telefonem, serdecznie dziękował za pamięć i jak zawsze powtarzał, że podziwia naszą długoletnią przyjaźń i życzył nam, abyśmy byli zdrowi i zawsze pełni werwy do kolejnych spotkań.

W ostatnim dniu dyskutowaliśmy nad miejscem i formą zjazdu w roku następnym.

Wszyscy potwierdzili, że Zjazd 2018 powinien się odbyć. Padła propozycja, aby Organizatorzy brali pod uwagę również zapotrzebowanie absolwentów mieszkających poza Szczecinem, którzy na nowo chcą poznać miasto swojej młodości. Proponowali aby organizatorzy rozważyli możliwość zorganizowania zjazdu w Szczecinie. Warunek jest tylko taki – stwierdzali dyskutujący -że dla lepszej integracji grupy, w przypadku wyboru Szczecina na miejsce zjazdu, miejscowi – mieszkający w mieście na dwie noce przeniosą się do wskazanego miejsca przez organizatorów. Wszyscy, bez wyjątków, wyrazili aprobatę. W spotkaniu brały udział 22 osoby.

Dziękujemy naszym Paniom – Koleżankom i Żonom naszych absolwentów, za to że upiększają nasze spotkania.

W galerii zdjęć dopiszemy szczegóły z przebiegu Zjazdu. Prosimy śledzić podpisy pod zdjęciami.

XV zjazd naszej grupy akademickiej odbył się w dniach od 2 do 4 września 2016 w Łukęcinie w Ośrodku Wypoczynkowym „Wrzos”. Tym razem byliśmy w zmniejszonym składzie. Powodów było wiele, ale najpoważniejszą przeszkodą było zdrowie (dotychczas było dobre), nie tylko nasze, ale naszych najbliższych osób.

Kolejny Zjazd naszej świetnej grupy mamy poza sobą. W tym roku nosił liczbę XV i odbywał się w Żarowie niedaleko Stargardu w uroczym miejscu nad rzeką Iną. Każdy kto przyjeżdżał do „Gościńca nad Iną”, zadawał pytanie: „Jak organizatorzy wpadli na taki pomysł, aby organizować spotkanie w tak fajnym miejscu?”.

 Żarowo wybraliśmy po wielodniowej wędrówce po innych miejscowościach, gdzie na miejscu badaliśmy warunki pobytu. W „Gościńcu nad Iną” były najlepsze i odpowiadające naszym wymaganiom. Braliśmy pod uwagę nasz wiek i nasze przyzwyczajenia do wygód. Niestety nie wszystko może być osiągalne za jednym zamachem. Tutaj było nieco drożej, ale doszliśmy do wniosku, że musi być coś, za coś. Zjazd od 2- 4.09.2015 roku był 15-tym spotkaniem zgranej grupy absolwenckiej. Niestety, nasze kolejne zjazdy są coraz mniej liczne, a to z powodów czysto życiowych. W bieżącym roku trzech naszych Kolegów przeniosło się do innego świata.

Pogoda nam dopisała. Było ciepło i słonecznie, a wybrane miejsce pozwalało na całkowity relaks. Jedyną przeszkodą, której nie przewidzieli organizatorzy była gwałtowna burza w nocy, poprzedzająca Zjazd. Burza powaliła drzewa na trakcję kolejową pod Choszcznem i odcięła Pomorze Zachodnie od Polski Centralnej. Dwaj nasi koledzy Andrzej Gryglaszewski i Heniek Krenke jadący z kierunku Warszawy musieli jechać drogą okrężną. Szczęśliwie  dojechali i zostali przyjęci oklaskami.

Tego samego dnia, starym zwyczajem, Główny Administrator naszej strony internetowej Staszek Wojniusz tym razem prezentował zebranym nową wersję strony. Demonstrował jej szatę, pokazywał zawartość i nawigację po stronie. Gorąco namawiał wszystkich uczestników, a szczególnie tych, którzy do tej pory unikają komputera, aby koniecznie przełamali swoją obawę i niechęć w posługiwaniu się tym narzędziem. Dowodził, że właśnie teraz kiedy jesteśmy mniej sprawni fizycznie, takie serfowanie po Internecie umożliwi nam szybkie nawiązywanie kontaktów z przyjaciółmi. A to jest- dowodził - najlepszą terapią i radością życia.

Niespodziankę sprawił Mietek Walków, wywiązał się z obietnicy danej na Zjeździe w Moryniu i wydał własnym sumptem książkę pod tajemniczym tytułem „KOMILITONI” (od łac. commilito, dop. Commilitonis- towarzysz broni - kolega szkolny, zwłaszcza uniwersytecki). Książka - 206 stron, format A4 z ładną okładką ze zdjęciem naszej grupy absolwenckiej.
W drugim dniu wiele osób pojechało zwiedzać Ogród Dendrologiczny w Przelewicach. Pozostali zwiedzali okolicę. Dokładną historię pobytu pokazują zdjęcia z opisami.

W przeddzień odjazdu zorganizowaliśmy uroczystą kolację pożegnalną, na której staraliśmy się posumować kolejne spotkanie, powspominać tych którzy odeszli na wieczny spoczynek, prześmiewczo powspominać nasze młode lata i codzienność, a także zaplanować (wstępnie) kolejny zjazd w następnym roku.
Tym razem byliśmy zgodni, że z uwagi na okrągłe rocznice: 70 lat Uczelni (Politechniki Szczecińskiej - obecnie ZUT) i 60 lat od daty otrzymania przez nas stopnia inżynierskiego, XVI Zjazd odbywać się będzie w Szczecinie.
Dlatego do dotychczasowej grupy organizatorów zjazdów dokooptowano dodatkowo trzy osoby: Krysię Solecką, Romana Niemczyka i Kazika Taczałę.